Jak pisałam tutaj, moje
podejście do Potęgi podświadomości było, zwłaszcza na początku drogi, bardzo
sceptyczne. Do dziś wiele z książek z tej tematyki jest dla mnie nie do
strawienia z powodu języka, braku
spójności, przywoływania „faktów”, które nie mają potwierdzenia w nauce, niczym
nie uzasadnionego synkretyzmu itd.
Sama idea jednak wydawała mi
się intrygująca i zachwycająca. Czy to możliwe, że jeśli mocno uwierzę, że coś
o czym marzę stało się moim udziałem to, to marzenie rzeczywiście się spełni? I
to bez mojego działania? Czy rzeczywiście wystarczy wprawić się stan wewnętrznego spokoju i błogiego
oczekiwania? Bez zastanawiania się „jak”, bo podświadomość sama znajdzie najlepszą
drogę do realizacji pragnienia? podsunie najlepsze pomysły itd.
Pierwsza poważna praca nad
sobą i realizacją celu metodami z książki Potęga podświadomości to był czas liceum, miałam sporo czasu i nic
do stracenia… co mi szkodziło spróbować, najwyżej mogło się okazać się, że to
totalne bzdury i tyle.
Skąd miałam wiedzieć, że to podświadomość,
a nie moje działania w świecie realnym lub przypadek doprowadziły do realizacji
celu? Z dwóch powodów:
1. Cel miał być duży, taki,
którego bez pomocy opisanych metod [ a tym bardziej przypadku] nie mogłabym
osiągnąć bo brakowałoby mi zasobów, możliwości, istniałyby obiektywne
przeszkody itp.
2. Zamierzałam skupić się na
wykonywaniu opisanych w książce technik i nie działać [ nie rozpoczynać
działań, nie zachęcać, prowokować wydarzeń itd.], a jedynie wykorzystywać
cudowne okazje jakie miały się pojawiać.
Jakie miałam marzenie? Jak
pewnie większość dziewczyn w moim wieku chciałam spotkać chłopaka, w którym
mogłabym się szczęśliwie, z wzajemnością zakochać. Postanowiłam „przyciągnąć’
konkretnego mężczyznę. Byłam wtedy w liceum i zakochałam się w swoim
nauczycielu - młody, przystojny, zaraz po studiach, tłumy wielbicielek,
koleżanki też się w nim podkochiwały... On sympatyczny, serdeczny... zajęty,
traktował nas jak uczennice. Spotykał się z pięknymi kobietami, czasem
modelkami. Na pierwszy rzut oka... zero szans.
Kiedy go trochę bliżej
poznałam na lekcjach to byłam już, w swej egzaltacji przekonana, że to miłość
mojego życia. Trudno mi było nawiązać z nim kontakt ze
względu na dystans [nauczyciel - uczeń], a dwa on miał mnóstwo znajomych, a
mnie trudno było się wkręcić w to hermetyczne towarzystwo, brakowało mi śmiałości
i takich społecznych umiejętności. Właściwie nie miałam z nim kontaktu poza
formalnym – lekcjami w szkole. Gdy czasem widywałam go na korytarzu, zdarzało
się, że zaczepiał moich kolegów i koleżanki pytając co słychać, mnie jednak
nigdy.
Czytałam wówczas namiętnie Potęgę podświadomości,
był to dla mnie trudny czas ze względu na dojrzewanie i w sumie ta tematyka i
wizualizacje to była trochę taka ucieczka od świata. Postanowiłam, że jeśli
głęboko uwierzę, że on jest mój, a tylko czekam na zamanifestowanie się tego
faktu w rzeczywistości to tak się stanie. Przez dwa lata wizualizowałam sobie
codzienne, nawet dwie, trzy godziny wieczorem, siebie i jego razem jako parę,
powtarzałam afirmacje, krótkie, treściwe (np; miłość ....i tu imię), pisałam to na kartkach, zapisałam ich setki, rysowałam nas
razem. Takich stron zarysowałam tysiące. Prowadziłam z nim wyimaginowane
rozmowy... sprawiało mi to ogromną przyjemność, uspokajało, czułam radość
oczekiwania, czekałam na te wieczory z afirmacjami... stało się to nieomal moją
obsesją. Prawie nikomu o tym nie opowiadałam, nie rozpraszałam energii.
Doszłam do takiego stanu, że
gdy widziałam go rozmawiającego, żartującego z innymi
to we mnie był taki cudny spokój, nawet kiedy znajoma powiedziała, że się
zaręczył to pamiętam moją myśl wówczas: "To nic, nie dojdzie do tego
ślubu, spokojnie poczekam, to jeszcze nie nasz czas" i czułam spokój i
taką błogą pewność, że będziemy razem.
Na początku nie obserwowałam
nic niezwykłego. Natomiast to co zaczęło się dziać w przedostatniej klasie
liceum to było jak jakiś cud, niesamowite zbiegi okoliczności, okazje spadające
z nieba, trochę pomagałam szczęściu, wykorzystywałam te sytuacje... Z pełna odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że
nie inicjowałam działań, nie zaczepiałam go, nie prosiłam o rozmowy i spotkania
pod byle pretekstem, nie zapisałam się na zajęcia fakultatywne. Natomiast byłam
m.in. zapraszana na imprezy, na których bywał przez ludzi, z którym właściwie
nie miałam nic wspólnego i którzy mnie wcześniej nie zauważali, realizowałam z
kolegami projekt szkolny do którego nauczyciel
został przez dyrekcję oddelegowany jako opiekun, spotykałam go bardzo
często przypadkiem w różnych miejscach, co się wcześniej nie zdarzało [i nie
była to kwestia tego, że nie zwracałam na to wcześniej uwagi, bo podobał mi się
od 1 klasy i od początku byłam na nim skupiona] i wiele jeszcze innych, które
ze względu na duża intymność chciałabym zostawić dla siebie. Wiele razy
tchórzyłam, nie korzystałam z okazji, bałam się zwyczajnie, a mimo to
podświadomość podsuwała kolejne szanse.
W tym samym czasie [ jak się
później dowiedziałam] zachodziły poważne zmiany i w jego życiu. Dużo by było pisania o szczegółach, więc skupię się tylko na tym, że rzeczywiście
jakiś czas potem te wspomniane wcześniej zaręczyny zostały zerwane, potem
spotykał się z inną kobietą, ale zupełnie byli niedopasowani
charakterami i ten związek również się
rozpadł. To był też mój ostatni rok w liceum i matura...zaczęliśmy się spotykać
mniej więcej w tym czasie. Dziś jesteśmy już ładnych parę lat małżeństwem i to
najszczęśliwsze lata mojego życia:).
Uważam się za osobę
krytyczna i sceptyczną, z ogromnym dystansem podchodzę to tego typu zjawisk,
nie dlatego, że uważam, że to bzdury bo większość z trudnych do wyjaśnienia dziś
w nauce zjawisk zapewne znajdzie swoje rozwiązanie kiedyś…, tylko dlatego, że niezwykle łatwo jest spotkać
naciągaczy i mitomanów gdy zaczynamy się zajmować tą problematyką albo
przynajmniej natrafiamy na [jak to pięknie nazwała znajoma] ezo-bełkot. Wielokrotnie
stosowałam te metody również w innych obszarach życia i z pełną odpowiedzialnością
mogę powiedzieć - to działa!
Nie do końca jestem w stanie wyjaśnić mechanizm i choć
przez ostatnie lata wzbogaciłam swoją
wiedzę o liczne hipotezy, badania i teorie z zakresu fizyki, psychologii,
medycyny i biologii, to jednak wciąż pozostaje wiele pytań, o to jak to się dzieje,
że to działa? Część z nich postaram się tutaj przedstawić. Nie ma moim zdaniem granic, to co się działo
nie było tylko efektem wyłącznie mojego działania w świecie fizycznym. Ilość ‘przypadków’,
‘zbiegów okoliczności’, „szans” przekraczała normy statystyczne:) Miarą prawdy
jest skuteczność, nie do końca wiem jak działają współczesne nowoczesne
technologie, nigdy nie widziałam prądu…ale z wszystkiego tego korzystam podobnie jest z siłą podświadomości;)
Piękna historia :)
OdpowiedzUsuńGdy czytałam, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego to zajęło tyle czasu, bo z mojego doświadczenia przyciąganie zajmuje od kilku minut do miesiąca maksymalnie :) A jak dłużej, to coś robię źle. Ale po chwili mnie olśniło, że przecież zaczęliście się spotykać w idealnym dla Was momencie - kiedy prawie kończyłaś liceum. Odeszły wszystkie ewentualne problemy związane z etyką zawodową, ewentualne obiekcje innych nauczycieli, dyrekcji szkoły, plotki :) Po prostu idealny moment na to, żeby być razem.
Ten wpis mi przypomniał, jak po raz pierwszy przeczytałam "Sekret" i postanowiłam go przetestować. Tak jak Ty podchodziłam do tematu bardzo sceptycznie, język książki mnie śmieszył, czytałam z dużym przymrużeniem oka, ale stwierdziłam, że co mi tam - najwyżej nie wyjdzie. Olałam polecane piórko i podobnie jak Ty od razu wzięłam się za coś dużego, żeby nie było wątpliwości. Wybrałam znajomego, w którym byłam wtedy zakochana i powiedziałam sobie, że ma dzisiaj do mnie zadzwonić. Nie mieliśmy specjalnie kontaktu, nie odzywał się od miesięcy. Nie potrafię Ci opisać co czułam, gdy kilka godzin później zobaczyłam jego numer na wyświetlaczu. Dla pewności przyciągałam go sobie jeszcze kilka razy - mówiłam sobie, że chcę go dzisiaj spotkać. I tak się wszystko (wspomniane zbiegi okoliczności) składało, że go spotykałam :)
Pozdrawiam,
Iwona
Dokładnie! Wielokrotnie potem rozmyślałam nad tym jak wszystkie wydarzenia ułożyły się w najdoskonalszy możliwy sposób. Nawet te, które pozornie oddalały mnie od celu wydarzyły się po to byśmy zbyt wcześnie nie zaczęli się spotykać bo to generowałoby mnóstwo problemów o których piszesz. Gratuluję efektów i pozdrawiam:)
UsuńPisz dziewczyno jak najczęściej, bo uwielbiam czytać Twojego bloga. Może młody, ale ma potencjał ogromny :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:) mam nadzieję, że kogoś zainspiruję, pomogę...no i postaram się pisać więcej:)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńprzeczytałam ten Twój post trzy razy:) miałam taką potrzebę. Ogólnie to szukałam właśnie takiej osoby jak Ty - sama jestem po psychologii, nie tak dawno zainteresowałam się PP - w sumie zaczęło się od filmu Sekret. Podchodzę do tego wszystkiego sceptycznie, nadal. Chociaż kilka rzeczy, ktore sie ostatnio wydarzyły zastananawia mnie, bo chcialam zeby sie stały, ale nie byly na tyle wielkie, żeby mnie przekonać na 100 proc ze to sprawka PP;)
Ogólnie Ty (i Twoj przyklad) jestes dla mnie wybawieniem, bo... chodzi o faceta. Dokladnie o konkretnego mezczyznę... zastananwiałam się, czy mozliwe jest, aby spełniło się marzenie, cel, zeby BYĆ Z KONKRETNYM CZŁOWIEKIEM. I z Twojego posta wynika, ze mozna:) czy jest mozliwosc, aby sie z Toba skontaktować bardziej na priv (np. mailowo)? bo bardzo mnie interesuje Twoja historia i chcialam dopytać o szczegóły, a poza tym zapytac odnosnie mojej sprawy - co zrobić, żeby skuteczniej móc urzeczywistnić cel...
moj mail: twojazyczliwadusza@gmail.com
Dziękuję za mile słowa:) Jasne, ze można się ze mną skontaktować: conceptlifenow@gmail.com Zapraszam:)
UsuńLast year I had a relationship that I couldn't let go, but we were facing such tremendous odds I never thought I'd hear from this person again. I ordered several spells to be cast for me by Dr Obodo's, I also performed my own spell work with the lover return and obstacle removing spell kits from Dr Obodo. Before he was done performing the spell work, my lover started contacting me again, and that was amazing since it had been months since we had contacted each other. Over time we have healed much of our old wounds, and we now have a much more stable relationship than I ever pictured possible a year ago. The spells were effective. The blessings that have unfolded are far beyond what money can buy. Thank you so much for working on my behalf. It brings peace to my heart knowing that I have your services available to me.reach him directly @ templeofanswer@hotmail.co.uk or cell: +234-8155425481
OdpowiedzUsuń54 yr old Accountant I Jamal Caraher, hailing from Brentwood Bay enjoys watching movies like Death at a Funeral and Knife making. Took a trip to Timbuktu and drives a Eldorado. moj link
OdpowiedzUsuń