środa, 21 stycznia 2015

Potęga Podświadomości ­_ Przykład skutecznej realizacji: Miłość


Jak pisałam tutaj, moje podejście do Potęgi podświadomości było, zwłaszcza na początku drogi, bardzo sceptyczne. Do dziś wiele z książek z tej tematyki jest dla mnie nie do strawienia  z powodu języka, braku spójności, przywoływania „faktów”, które nie mają potwierdzenia w nauce, niczym nie uzasadnionego synkretyzmu itd. 


Sama idea jednak wydawała mi się intrygująca i zachwycająca. Czy to możliwe, że jeśli mocno uwierzę, że coś o czym marzę stało się moim udziałem to, to marzenie rzeczywiście się spełni? I to bez mojego działania? Czy rzeczywiście wystarczy wprawić się  stan wewnętrznego spokoju i błogiego oczekiwania? Bez zastanawiania się „jak”, bo podświadomość sama znajdzie najlepszą drogę do realizacji pragnienia? podsunie najlepsze pomysły itd. 


Pierwsza poważna praca nad sobą i realizacją celu metodami z książki Potęga podświadomości  to był czas liceum, miałam sporo czasu i nic do stracenia… co mi szkodziło spróbować, najwyżej mogło się okazać się, że to totalne bzdury i tyle.

Skąd miałam wiedzieć, że to podświadomość, a nie moje działania w świecie realnym lub przypadek doprowadziły do realizacji celu? Z dwóch powodów:


1. Cel miał być duży, taki, którego bez pomocy opisanych metod [ a tym bardziej przypadku] nie mogłabym osiągnąć bo brakowałoby mi zasobów, możliwości, istniałyby obiektywne przeszkody itp.



2. Zamierzałam skupić się na wykonywaniu opisanych w książce technik i nie działać [ nie rozpoczynać działań, nie zachęcać, prowokować wydarzeń itd.], a jedynie wykorzystywać cudowne okazje jakie miały się pojawiać.



Jakie miałam marzenie? Jak pewnie większość dziewczyn w moim wieku chciałam spotkać chłopaka, w którym mogłabym się szczęśliwie, z wzajemnością zakochać. Postanowiłam „przyciągnąć’ konkretnego mężczyznę. Byłam wtedy w liceum i zakochałam się w swoim nauczycielu - młody, przystojny, zaraz po studiach, tłumy wielbicielek, koleżanki też się w nim podkochiwały... On sympatyczny, serdeczny... zajęty, traktował nas jak uczennice. Spotykał się z pięknymi kobietami, czasem modelkami. Na pierwszy rzut oka... zero szans.

Kiedy go trochę bliżej poznałam na lekcjach to byłam już, w swej egzaltacji przekonana, że to miłość mojego życia. Trudno mi było nawiązać z nim kontakt ze względu na dystans [nauczyciel - uczeń], a dwa on miał mnóstwo znajomych, a mnie trudno było się wkręcić w to hermetyczne towarzystwo, brakowało mi śmiałości i takich społecznych umiejętności. Właściwie nie miałam z nim kontaktu poza formalnym – lekcjami w szkole. Gdy czasem widywałam go na korytarzu, zdarzało się, że zaczepiał moich kolegów i koleżanki pytając co słychać, mnie jednak nigdy.


Czytałam wówczas namiętnie Potęgę podświadomości, był to dla mnie trudny czas ze względu na dojrzewanie i w sumie ta tematyka i wizualizacje to była trochę taka ucieczka od świata. Postanowiłam, że jeśli głęboko uwierzę, że on jest mój, a tylko czekam na zamanifestowanie się tego faktu w rzeczywistości to tak się stanie. Przez dwa lata wizualizowałam sobie codzienne, nawet dwie, trzy godziny wieczorem, siebie i jego razem jako parę, powtarzałam afirmacje, krótkie, treściwe (np; miłość ....i tu imię), pisałam to na kartkach, zapisałam ich setki, rysowałam nas razem. Takich stron zarysowałam tysiące. Prowadziłam z nim wyimaginowane rozmowy... sprawiało mi to ogromną przyjemność, uspokajało, czułam radość oczekiwania, czekałam na te wieczory z afirmacjami... stało się to nieomal moją obsesją. Prawie nikomu o tym nie opowiadałam, nie rozpraszałam energii.

Doszłam do takiego stanu, że gdy widziałam go rozmawiającego, żartującego z innymi to we mnie był taki cudny spokój, nawet kiedy znajoma powiedziała, że się zaręczył to pamiętam moją myśl wówczas: "To nic, nie dojdzie do tego ślubu, spokojnie poczekam, to jeszcze nie nasz czas" i czułam spokój i taką błogą pewność, że będziemy razem. 


Na początku nie obserwowałam nic niezwykłego. Natomiast to co zaczęło się dziać w przedostatniej klasie liceum to było jak jakiś cud, niesamowite zbiegi okoliczności, okazje spadające z nieba, trochę pomagałam szczęściu, wykorzystywałam te sytuacje...  Z pełna odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie inicjowałam działań, nie zaczepiałam go, nie prosiłam o rozmowy i spotkania pod byle pretekstem, nie zapisałam się na zajęcia fakultatywne. Natomiast byłam m.in. zapraszana na imprezy, na których bywał przez ludzi, z którym właściwie nie miałam nic wspólnego i którzy mnie wcześniej nie zauważali, realizowałam z kolegami projekt szkolny do którego nauczyciel  został przez dyrekcję oddelegowany jako opiekun, spotykałam go bardzo często przypadkiem w różnych miejscach, co się wcześniej nie zdarzało [i nie była to kwestia tego, że nie zwracałam na to wcześniej uwagi, bo podobał mi się od 1 klasy i od początku byłam na nim skupiona] i wiele jeszcze innych, które ze względu na duża intymność chciałabym zostawić dla siebie. Wiele razy tchórzyłam, nie korzystałam z okazji, bałam się zwyczajnie, a mimo to podświadomość podsuwała kolejne szanse. 


W tym samym czasie [ jak się później dowiedziałam] zachodziły poważne zmiany i w jego życiu.  Dużo by było pisania o szczegółach,  więc skupię się tylko na tym, że rzeczywiście jakiś czas potem te wspomniane wcześniej zaręczyny zostały zerwane, potem spotykał się z inną kobietą, ale zupełnie byli niedopasowani charakterami i  ten związek również się rozpadł. To był też mój ostatni rok w liceum i matura...zaczęliśmy się spotykać mniej więcej w tym czasie. Dziś jesteśmy już ładnych parę lat małżeństwem i to najszczęśliwsze lata mojego życia:). 





Uważam się za osobę krytyczna i sceptyczną, z ogromnym dystansem podchodzę to tego typu zjawisk, nie dlatego, że uważam, że to bzdury bo większość z trudnych do wyjaśnienia dziś w nauce zjawisk zapewne znajdzie swoje rozwiązanie kiedyś…,  tylko dlatego, że niezwykle łatwo jest spotkać naciągaczy i mitomanów gdy zaczynamy się zajmować tą problematyką albo przynajmniej natrafiamy na [jak to pięknie nazwała znajoma] ezo-bełkot. Wielokrotnie stosowałam te metody również w innych obszarach życia i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć - to działa! 

Nie do końca jestem w stanie wyjaśnić mechanizm i choć przez ostatnie lata  wzbogaciłam swoją wiedzę o liczne hipotezy, badania i teorie z zakresu fizyki, psychologii, medycyny i biologii, to jednak wciąż pozostaje wiele pytań, o to jak to się dzieje, że to działa? Część z nich postaram się tutaj przedstawić.  Nie ma moim zdaniem granic, to co się działo nie było tylko efektem wyłącznie mojego działania w świecie fizycznym. Ilość ‘przypadków’, ‘zbiegów okoliczności’, „szans” przekraczała normy statystyczne:) Miarą prawdy jest skuteczność, nie do końca wiem jak działają współczesne nowoczesne technologie, nigdy nie widziałam prądu…ale z wszystkiego tego korzystam  podobnie jest z siłą podświadomości;)

niedziela, 18 stycznia 2015

Potęga Podświadomości _ Czy to w ogóle ma sens? czyli co nauka mówi o podświadomości.



„Jak można w coś takiego wierzyć?”, „Bez obrazy, ale to naiwne”, „Grupa cwanych ludzi, zarabia na naiwności takich jak Ty. Wierzysz, że jeśli będziesz o czymś intensywnie myślał to się to zmaterializuje? Nie rozśmieszaj mnie”. ‘ „Bez pracy nic nie osiągniesz…, albo bogatych starych”, „ Myślałem pozytywnie…przez parę miesięcy i efektów żadnych nie było, to przestałem”
 
Znasz The Secret

Nawet jeśli nie, to bardzo prawdopodobne, że przynajmniej jedna osoba z Twojego otoczenia czytała tę książkę lub o niej słyszała. Od kilku lat bowiem bombardowani jesteśmy literaturą i filmami w stylu The Secret, Potęga podświadomości, Siła nieświadomego umysłu oraz filozofią z nich płynącą zgodnie z którą, pozytywne myślenie i wiara w powodzenie na pewno przyniosą nam sukces. Istotne jest nie tylko by świadomie uwierzyć i oczekiwać sukcesu lecz również by zakodować w podświadomości  nowe sukcesorodne przekonania. I to wszystko w towarzystwie radosnego oczekiwania. 
Zagadnienie ma licznych zwolenników czasem bezkrytycznie i bardzo powierzchownie rozumiejących i traktujących temat oraz zdecydowanych przeciwników niekiedy wywodzących się ze środowiska naukowego, którzy powołując się na racjonalizm negują nie tyle możliwość pracy z tym co nieświadome ale nawet negują istnienie podświadomości/nieświadomości. 

Oto przykład takiej recenzji bodaj najbardziej znanej u nas [obok The Secret] książki Potęga podświadomości autorstwa Josepha Murphyego. 




Rzeczywiście książka napisana jest specyficznym językiem, pamiętajmy jednak, że wydana została w latach 60-tych ubiegłego wieku oraz że jest to książka komercyjna, poradnik a nie praca naukowa. Niemniej jednak autor snuje rozważania na temat podświadomości bez wprowadzenia elementarnych informacji czym jest świadomość, podświadomość [poza ogólnikami], skąd wiadomo, że „centrum podświadomości znajduje się w splocie słonecznym” oraz, że  „podświadomość postrzega bezpośrednio-przez intuicję” itp. Autor interpretuje również liczne wersy biblijne w taki sposób by były potwierdzeniem jego słów. Czytając tę książkę pierwszy raz, jeszcze w liceum byłam rozczarowana używanymi metaforami, brakiem podstaw naukowych, brakiem spójności, wnioskami wywodzonymi z wątpliwych przesłanek, czy przykładami, których w żaden sposób nie można potwierdzić [Znajomy makler giełdowy…Pewna kobieta…itp.] I to się nie zmieniło :)


Zaintrygowała mnie jednak sama istota zagadnienia: czy to możliwe, że nie jesteśmy świadomi wszystkiego co dzieje się w naszej psychice i czy te nieświadome procesy mają jakakolwiek moc sprawczą, wpływania na nasze zachowanie, uczucia, myśli? Idąc dalej czy i jak mogę pracować z tą częścią psychiki by realizować pełniejsze  szczęśliwsze życie?

Zanim jednak o tym…. wróćmy na chwilę do krytyki potęgi podświadomości, pozwolę sobie część zacytować z zalinkowanego tekstu:

"Nie ma czegoś takiego jak podświadomość. Są liczne oddzielne procesy neurologiczne, które zachodzą poza obrębem świadomości, ale nie ma jakiejś jednej, unifikującej wszystko podświadomości, z którą można pracować."

Murphy nigdzie nie napisał, że mamy do czynienia z zunifikowaną strukturą. Jeśli przyjmiemy założenie, że procesy psychiczne są de facto procesami neurologicznymi, to również przyjąć możemy, że świadomość składa się z różnych odrębnych procesów neurologicznych, a mimo to mamy przecież poczucie spójności [ja jestem, świadomy siebie itd.]. Przedstawiciele różnych szkół próbowali wskazać jaką strukturę ma świadomość [jest łatwiejsza do badania] i nie ma tu jednoznacznych ustaleń. Tym bardziej trudno jest wskazać czy procesy zachodzące poza świadomością nie mają określonej struktury i to, że trudniej ją zbadać, nie oznacza, że nie istnieje. Część badaczy próbowała wskazywać jak skonstruowana jest ta nieświadoma część psychiki [np. Freud, Jung]. Druga sprawa dotyczy tego jak pracujemy z umysłem nieświadomym? Dlaczego mielibyśmy pracować z całym skoro pracując z tym co świadome [ myśli, uczucia, wspomnienia itd.]  nie pracujemy ze wszystkim na raz? 

Innym często słyszany zarzut brzmi: 

"Jeśli udało Ci się coś osiągnąć to znaczy ze sam to zrobiłeś a nie podświadomość dla Ciebie."

Części zjawisk w naszej psychice jesteśmy świadomi, innych nie, ale to wciąż nasza psychika. Podświadomość czy nieświadomość to nie są odrębne, niemal spersonifikowane byty, nad którymi nie mamy zupełnie kontroli i które musimy „prosić” by coś dla nas zrobiły.

Co nauka mówi o podświadomości? [b. naukowo - można opuścić:)]

Pojęcia świadomości, nieświadomości i podświadomości są jednymi najbardziej niejasnych pojęć psychologicznych. Nie ma , wśród badaczy, zgodności definicyjnej co do pojęć: nieświadomy, przedświadomy i podświadomy. W niektórych ujęciach to co podświadome pokrywa się z tym co przedświadome a w innych zahacza o nieświadomość. Próby rozumienia problemu zmieniały się w zależności od paradygmatu. Pierwszy na istnienie nieświadomych elementów w psychice człowieka zwrócił uwagę francuski psycholog Pierre Janet  i to on pojęcie podświadomości wprowadził do psychologii. W jego opinii podświadomość jest tworem patologicznym wynikłym z osłabionej zdolności integracji świadomości. Mieszczą się w niej powstałe wskutek odszczepienia nieświadome myśli lub obrazy o wyolbrzymionych proporcjach i dużym ładunku emocjonalnym. Zbyt silne emocje związane z urazową sytuacją powodują odszczepienie przeżyć związanych z ta sytuacją i przemieszczenie ich do podświadomości. Niekiedy mają one na tyle złożony charakter, że stanowią alternatywną osobowość. Wspominany mechanizm odszczepienia nosi nazwę dysocjacji a ta z kolei pełni istotną rolę, zdaniem Janeta, w powstawaniu objawów histerycznych.

Przykład: Ania obserwuje przemoc w najbliższym otoczeniu, czuje, że powinna o tym komuś powiedzieć, a jednocześnie nie chce by wydała się tajemnica, a bliskie osoby miały problemy. Silne, negatywne emocje spycha wiec do podświadomości, ale one dopominają się o swoje…i pojawiają się objawy nerwicowe: Ania traci głos i choć krtań  i struny głosowe są zdrowe nie możesz powiedzieć ani słowa… ale dzięki temu nie ma już problemu czy mówić o tym co widzi czy nie…

Pojęcie podświadomości nierzadko utożsamia się z pojęciem przedświadomości wprowadzonym przez Z. Freuda [ zdaniem części badaczy jest to nieuprawnione]. Stanowi ona pośrednią warstwę psychiki między świadomością i nieświadomością. Tkwią w niej te treści, która aktualnie nie są przez człowieka uświadamiane, ale które kiedyś były w jego świadomości i zostały wyparte. W pewnych okolicznościach lub wskutek określonych zabiegów treści te mogą zostać uświadomione. Nieświadomość natomiast to obszar psychiki w którym tkwią pierwotne popędy, impulsy i pragnienia [właściwie wyobrażenia o nich] nieakceptowane społecznie [ i tym samym przez jednostkę] a także wyparte ślady dawnych, z wczesnego dzieciństwa przeżyć.  Nie są one dopuszczane do świadomości a mimo to wywierają silny, nie kontrolowany przez jednostkę wpływ na jej psychikę i zachowanie. W formie symbolicznej dają o sobie znać w marzeniach sennych, czynnościach omyłkowych, przejęzyczeniach a także objawach nerwicowych jak lęki, myśli i czynności przymusowe. 
O nieświadomości, w swojej teorii analitycznej, wspomina również Jung, szwajcarski psychiatra. W strukturze psychiki Jung wyróżnił m.in. świadome Ego, nieświadomość indywidualną oraz nieświadomość zbiorową.  Nieświadomość indywidualna składa się z doświadczeń jednostki, które były początkowo świadome lecz zostały wyparte, zapomniane, stłumione, zlekceważone a także z doznań które były zbyt słabe by wywrzeć świadome wrażenie. Niewidomość zbiorowa natomiast jest magazynem w którym zgromadziły się ukryte ślady pamięciowe będące efektem doświadczeń naszych przodków, co więcej sięgają do doświadczeń praczłowieczych i zwierzęcych. Nieświadomość zbiorowa ma więc charakter uniwersalny i jest psychicznym produktem ewolucyjnego rozwoju człowieka, powstałym w wyniku powtarzających się przez wiele pokoleń doświadczeń. Zdaniem Junga „Nieświadomość ma możliwości, które są niedostępne świadomej sferze psychiki, ponieważ w jej dyspozycji pozostają wszystkie treści podprogowe, wszyto to co zostało zapomniane lub niedostrzeżone a także mądrość i doświadczenie niezliczonych stuleci, sformułowane w postaci konstrukcji archetypalnych.”

Wnioski

1. Można przyjąć, że podświadome/nieświadome to rodzaj aktywności jaką nasza psychika wykonuje poza naszą świadomością. Czy ma ona jakąś strukturę i jaką trudno jednoznacznie orzec.

2. O istnieniu nieświadomych treści wiemy dzięki temu jak się objawiają m.in. poprzez odruchy fizjologiczne, zachowania nawykowych [coś czego się uczyliśmy a dziś wykonujemy automatycznie: chodzenie, jazda a rowerze itd.],  marzenia senne, przejęzyczenia, działania twórcze, przypominanie pozornie zapomnianych treści, a także dzięki testom i badaniom  [ekspozycje podprogowe] itd. czy objawom nerwicowym.

3. Mimo, że nie jesteśmy świadomi tych treści wywierają one silny wpływ na nasze myśli, zachowania itd [ przykład z Anią].

4. Działanie nieświadomego może być również niezwykle twórcze i korzystne dla nas [np. odkrycia naukowe]….ale o tym napiszę  w następnej części…

niedziela, 11 stycznia 2015

SUKCES _ Krok 2: Prawidłowo sformułuj cele

Wiesz już czego pragniesz, mapa marzeń dumnie wisi nad biurkiem, albo spogląda z tła ekranu. Masz w sobie mnóstwo energii i motywacji…. no właśnie co takiego dzieje się, że z czasem motywacja opada, a my tracimy energię? Jak to jest, że mimo szczerych chęci i wykonywanej pracy brak jest spodziewanych rezultatów? Okazuje się, że realizacja celów nie zależy wyłącznie od wysokiej motywacji. Duże znaczenie ma również to czy nasze cele będą prawidłowo określone. 



 
Kluczem do sukcesu jest cel prawidłowo wyrażony. Zatem cel musi być:


1.ZAPISANY. To podstawa. Samo zapisanie celu znacząco zwiększa prawdopodobieństwo jego realizacji.


2. NASZ własny. Czasem [ i to wcale nie tak rzadko] okazuje się, ze cel do którego z trudem zmierzamy nie jest naszym własnym celem, należy do rodziców, dziadków, otoczenia, które wymarzyło za nas naszą przyszłość. Z czasem uwierzyliśmy, ze to i nasze pragnienie. Studiujesz medycynę, chcesz być lekarzem…tylko te przedmioty takie nudne. Skoro dziś nie chce Ci się uczyć anatomii, to skąd weźmiesz pasję do zgłębiania tajników ludzkiego ciała w przyszłości? Do śledzenia nowinek branżowych, najnowszych badań itp.? Zastanów się, to na pewno Twoje pragnienie?.. czy może od czasów gimnazjum słyszałeś jak to dobrze mieć taki konkretny zawód…bo to i prestiż i pieniądze/ bo rodzice i dziadkowie sa lekarzami.. u nas to tradycja itd.


3. KONKRETNY. Jeśli celem jest bogactwo, to określ dokładnie jaką sumę chcesz widzieć na swoim bankowym wyciągu czy jaki chcesz mieć miesięczny dochód.  Chcesz schudnąć? Dokładnie ile kilogramów? Marzysz o podróżach? Wybierz konkretne miejsca na ziemi.


4. TERMINOWY. Dobrze postawiony cel posiada termin realizacji. Wyznaczenie czasu działa mobilizująco i daje poczucie, ze zmierzamy do określonego punktu w przyszłości. Chcesz schudnąć 5 kg? Do kiedy? 


5 .MIERZALNY czyli taki by można go było zmierzyć, liczbowo określić jego realizację: zagrać 100 koncertów w 2015 roku,  zwiedzić 5 krajów w tym roku, uszyć nową kolekcję składającą się z 12 outfitów itp.

6 .ATRAKCYJNY. Tak by wzbudzał w Tobie chęci do działania, motywację, ciekawość. Marzysz by biegle znać jakiś język, ale nauka wydaje Ci się okropnie nudna? Pomyśl jak cudownie będzie móc używać języka w trakcie podróży, w gronie zaskoczonych  i podziwiających Cię znajomych.

7. POZYTYWNY. Zamiast: nie chcę być biedny, napisz prowadzę firmę XYZ, zajmującą się sprzedażą….z rocznymi obrotami na poziomie….

8. ZALEŻNY od Ciebie. Przyznasz, ze łatwiej będzie Ci wygrać indywidualne zawody narciarskie niż grupowe, gdzie wynik zależny jest również od innych osób, ich zdolności, zaangażowania, pracy. Im bardziej Twój cel będzie zależny od Ciebie, im mocniej możesz go kontrolować tym lepiej.

9. EKOLOGICZNY tzn. jego realizacja będzie korzystna dla Ciebie i innych i nikomu nie wyrządzi krzywdy. Będąc mama trójki dzieci pragniesz rozwijać się zawodowo, zaplanuj cel tak by dzieci mogły nadal cieszyć się zadowolona z siebie i rozwijającą się mamą. Chcesz być bogaty? No chyba nie zamierzasz napadać na bank?

10. REALNY czyli możliwy do osiągnięcia. Formułując cele zastanów się nad swoimi zasobami, możliwościami? Jak możesz i w jakim czasie uzupełnić zasoby których brakuje? Cel do realizacji którego brakuje nam zasobów  może odstraszać Chcesz lecieć w kosmos? Czego potrzebujesz, jak z Twoją sprawnością fizyczna, zdrowiem, czy masz dyskwalifikujące plomby w zębach? Do jakiej szkoły powinieneś pójść [najpewniej w USA]w jakich dziedzinach zostać specjalistą by te umiejętności można było wykorzystać w projektach lotów kosmicznych itd.?

Możesz w realizacji celów wykorzystać również umysł podświadomy. Co więcej na takim sposobie realizacji się skupić. Dla podświadomego umysłu nie ma celów nierealnych. I choć może nie posiadasz dziś zasobów by lecieć w kosmos w ramach projektów organizowanych przez międzynarodowe stacje kosmiczne…to podświadomość znajdzie sposób, by Twoje marzenie zrealizować. Jak? A może wygrasz lot w kosmos w jakimś konkursie? Kto wie…
 



sobota, 3 stycznia 2015

12 mitów na temat działania „Potęgi Podświadomości”



1.  By zobaczyć efekty trzeba dużo czasu.

Nie potrzeba. Jeśli wzbudzisz w sobie odpowiednie uczucia: silnej wiary, wręcz pewności, poczucia, że to o czym marzysz „już jest” a tylko czekasz na zamanifestowanie się w Twoim świecie materialnym to nie będziesz potrzebował dużo czasu na cieszenie się efektami. Bez względu na to czy marzysz o 1 tys. złotych czy o 1 milionie, czas realizacji pragnienia zależny jest od tego co jest w Twoim wnętrzu, od siły pragnienia a nie od subiektywnej wielkości celu.  Zarówno na miliony jak i kilka złotych możesz czekać latami…lub jeden dzień, parę godzin? Jak patrz pkt 3 i 9.

2. Jeśli ma się zadziać komuś krzywda to pp nie zadziała.

Nie zastanawia was sprzeczność jakiej uczą trenerzy pp. Powtarzają, że podświadomość nie czyni zastrzeżeń co do Twojego wewnętrznego dialogu, wszystko co jej wpoisz przyjmuje  bez względu na to czy to jest z pożytkiem dla Ciebie czy nie.  W innych momentach próbują natomiast przekonać, że jeśli skutkiem działań pp ma być czyjaś krzywda to marne nasze wysiłki – nie zadziała.  Czy w momentach gdy chodzi o innych ludzi podświadomość ma jednak zdolność analizowania, że coś jest dobre lub złe? Moje doświadczenia tego nie potwierdzają jak to opiszę w swojej historii  miłosnej.

3. Mogę wszystko, ale w granicach moich możliwości.

Granice narzucamy sobie sami.  Marzysz o karierze modelki, zrobieniu kampanii dla wielkiego domu mody, swojej twarzy na bilbordach czy w kolorowych magazynach… ?? Psychologia prawidłowego budowania celów uczy, że by zwiększyć prawdopodobieństwo realizacji celu musi on być realny. W związki z czym usłyszysz, że …masz 37 lat, nadwagę i tylko 157cm, do tego mieszkasz w Polsce… jak bardzo jest prawdopodobne, że zostaniesz światowej sławy modelką? No niezbyt duże prawda?? Hm…   
Moje doświadczenie wskazuje, że nie ma granic poza tymi, które sami sobie nakładamy. Wielokrotnie przekonałam się, ze moja podświadomość znajdzie najlepszy, czasem nieprawdopodobny sposób na realizacje tego w co uwierzyłam, że jest moim udziałem . Sposób jakiego sama bym nie wymyśliła.
Jak niska, niezbyt szczupła blisko 40-stki kobieta z Polski mogłaby zawojować świat mody?  A może tak? Wyjeżdża do Paryża/ Mediolanu/ Nowego Jorku z wycieczka objazdową/z mężem/wygrywa ją w konkursie sms-owym. Tam na ulicy jakiś nastolatek krztusi się cukierkiem, nasza bohaterka wykazuje zimną krew i ratuje chłopaka. Przygląda się temu grupa ludzi, wśród nich dyrektor kreatywny domu mody obmyślający nową kampanię. Myśli: „Tak, czas na zmiany, rewolucyjne!, nowa kobieta, która będzie reklamować nasze kosmetyki  to typ bohaterki z ulicy… itd.” wręcza wizytówkę… Niemożliwe?   Podświadomość nie raz pisała już dla mnie dużo bardziej niezwykłe scenariusze.

4. Trzeba prawidłowo wykonywać określone techniki.

Techniki nie maja większego znaczenia. Wierzę, że tworzone są nie po to by zapełnić czymś stronice sprzedawanych książek, ale by pomóc rozpoczynającym swą podróż z podświadomością. Czasem nie wiemy jak zacząć, warto wówczas wypróbować kilka technik, znaleźć najlepszą dla siebie.  Istotą nie są techniki tylko…pkt 5.

5. Istotą jest pozytywne myślenie. 

Istotą są pozytywne emocje! Najważniejszy jest wewnętrzny spokój i radość oczekiwania, poczucie, że mam w sobie siłę, która pozwoli mi realizować każde moje marzenie, zbudować dla siebie i bliskich życie o jakim marzę. To nie tyle wiara co pewność!



6.  W którymś momencie trzeba odpuścić. 

Nie odpuszczać. Co innego zastosować technikę w której symbolicznie wysyłam energię w świat, a co innego  rezygnować z marzenia, pozwalać sobie zaraz po zastosowaniu techniki na krytyczne myśli pełne zwątpienia czy negatywne emocje. Ważne jest by stan spokoju, błogości i radosnego oczekiwania był częścią nas samych, 24h na dobę, by był dla nas stanem naturalnym. 

7.  Trzeba dużo czytać i cały czas rozwijać się w tym temacie. 

By osiągać cele nie trzeba, jeśli jednak ktoś lubi czytać, rozwijać się , poznawać nowe techniki, motywować się wspaniałymi historiami innych, którzy zmienili swoje życie w sposób diametralny to jak najbardziej:)
 
8.  Bardzo intensywne pragnienie i myślenie o czymś oddala to od nas.

Wręcz przeciwnie.  Zawsze otrzymujemy to co wpajamy swej podświadomości. Mam wrażenie, że część osób pracujących z podświadomością nie ma rzeczywistego kontaktu z własnymi emocjami i uczuciami. Tymi prawdziwymi. Na poziomie świadomym powtarzają afirmację, wizualizują cele,  czasem doświadczają ekscytacji, bardzo pragną, ale za tym wszystkim kryją się wątpliwości, napięcie… wypierają je ze świadomości by nie popsuć techniki… Jeśli intensywnemu pragnieniu towarzyszą negatywne emocje, stres, poczucie frustracji to takie właśnie emocje będą rosły w siłę i i takie doświadczenia, które pozwolą nam w nieskończoność przeżywać te emocje, staną się naszym udziałem.  Kończy się to najczęściej stwierdzeniem  „ Próbowałem, wierzyłem, ale nie działa!”

9. Trzeba szczegółowo zwizualizować drogę do celu.

Nie zastanawiaj się jak.  Wielokrotnie doświadczyłam, że moje „jak” było dużo mniej doskonałe od drogi jaką wykreowała moja podświadomość. Skup się na przezywaniu celu jako już osiągniętego, wyobrażaj sobie siebie  szczęśliwie zakochaną , w nowym domu, z sześciozerowym wyciągiem bankowym, śpiewającą dla wielotysięcznego tłumu,  spokojną i radosną, otoczoną gronem oddanych przyjaciół, ze szczęśliwą rodziną…

10. To skomplikowane, wymaga lat treningu. 

To bardzo proste. Do poznania pp wystarczyła mi jedna książka i kilka godzin treningu.  Momentem przełomowym była chwila w której odczułam niewyobrażalny wręcz spokój wewnętrzny, błogość i spokojną radość oczekiwania i pewność, że to o czym marzę już stało się moim udziałem.  Od tamtej pory chodzi o to by ten wspaniały stan utrzymywać. 

11. Już nigdy nie spotkają Cię żadne trudności. 

Nie oszukujmy się, że pp zmieni nasze życie w niekończące się pasmo sukcesów bez jakichkolwiek błędów, porażek i potknięć. Już zawsze będziemy młodzi i piękni, nie będziemy chorować ani doświadczać trudnych i bolesnych rzeczy. Pracując nad sobą i swoim nieświadomym umysłem  na pewno będziemy doświadczać  takich rzeczy dużo rzadziej. Istotna jest jednak interpretacja, co dla jednej osoby będzie problemem to dla innej może być drobnostką, co dla jednej będzie porażką dla drugiej kolejnym krokiem w drodze do celu.. Ważne jest nie to co się przydarza, ale to co myślimy o tym co nam się przydarza…

12. Poza myśleniem trzeba też działać. 

Jako psycholog powiedziałabym „Oczywiście, że tak. Zrób dziś coś dla realizacji swoich celów, cokolwiek. Lepiej zrobić jeden mały kroczek niż nie zrobić żadnego”.  Jako praktyk pp z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć,  że nie tyle nie działając, co nawet działając na niekorzyść realizacji celu osiągniemy go [ oczywiście jeśli warunki pkt 5 zostaną spełnione]. Jak to możliwe? Kilka razy  [ na początku mojej przygody z pp] gdy już byłam u progu realizacji pragnienia…. przestraszyłam się tak szybkich i spektakularnych efektów swojej pracy [ wyłącznie umysłowej!] i zwyczajnie nie wykorzystałam podsuniętej mi okazji, tchórzyłam, uciekałam… a mimo to podświadomość zadbała by pojawiały się kolejne okazje do wykorzystania. Reasumując, pracując z podświadomością nad tym by spotkać mężczyznę/kobietę swego życia nie musisz dodatkowo wychodzić na imprezy, których nie lubisz czy zapisywać się do koła miłośników wypraw wysokogórskich bo wydaje się, że to pomoże..czy w jakikolwiek inny sposób działać w świecie zewnętrznym. Natomiast kiedy już pojawi się w Twoim życiu ta wymarzona osoba warto jednak porozmawiać, zadbać o relację, a nie uciekać)).