niedziela, 10 maja 2015

Sukces _ Hope is not a strategy

Nadzieja nie jest strategią. Jeśli pragniesz odnieść sukces musisz wiedzieć do czego zmierzasz, określić cele, ten główny i te szczegółowe, zaplanować ich realizację, korzystać z nadarzających się okazji, inicjować działania, słuchać intuicji... O swoich receptach na odniesienie sukcesu na konferencji PB SPIN: sukces, pasje, inspiracje opowiedziało wiele znanych osobistości świata mody, filmu, polityki czy sportu. Od kilku dni słucham i inspiruje się, Was też zachęcam. Poniżej kilka cytatów, któryś do Was szczególnie przemówił?


 
By mieć szansę na odniesienie sukcesu, trzeba żyć bez kompleksów, być konsekwentnym i przełamywać standardy. " - Jan Kulczyk 


"W sporcie sukces składa się w 90 proc. z ciężkiej pracy, reszta to talent — zwłaszcza talent do ciężkiej pracy — oraz ułamek szczęścia. Trzeba być też egoistą, zapatrzonym w siebie i w swój cel... choć ja największe sukcesy osiągnąłem, gdy zacząłem bawić się swoją dyscypliną i po prostu chciałem czuć frajdę, jaką daje tylko pokonywanie rywali." - Tomasz Majewski 



"Jest takie piękne słowo angielskie — unthinkable, czyli po polsku — nie do pomyślenia. Dlaczego my, Polacy, nie myślimy o rzeczach nie do pomyślenia? To tkwi w głowie, sami się ograniczamy w tym, o czym marzymy." - Andrzej Klesyk.



"Nadzieja na sukces to żadna strategia. Trzeba być gotowym na to, by wykorzystać szansę, odważnie inicjować nowe przedsięwzięcia i walczyć o realizację marzeń." - Anja Rubik


"Jeżeli ma się marzenia, cele, jeśli człowiek zaangażuje się w to, co robi, to wszystkie bariery może przełamać. Nie ma rzeczy niemożliwych." - Czesław Lang


Na czym ty lecisz?”. Ja leciałem na pasji."  - Rafał Sonik


"W życiu trzeba być przygotowanym na niespodzianki i umieć chwytać okazje" - Marek Belka


"Teraz wiem, że jeśli się czegoś chce, trzeba o tym głośno mówić" - Jan A.P. Kaczmarek


"Na początku zawsze są marzenia, potem odblokowanie umysłu i szukanie inspiracji, które pozwalają rzeczy niemożliwe przekuć w możliwe." - Herbert Wirth

Link do wideorelacji

środa, 1 kwietnia 2015

Sukces _ Jak przyspieszyć realizację celów?


Realizacja celów, przynajmniej niektórych, wymaga czasu.  Nie nauczysz się języka, nie rozkręcisz biznesu i nie wypracujesz super sylwetki w kilka dni. Cele masz już określone, podzielone na mniejsze i zaplanowane w czasie. Realizacja przebiega zgodnie z planem, Ty jednak chciałbyś zrobić coś co zbliży Cię do celu szybciej. 

Oto kilka sposobów:
 
Zrób więcej. Plan na dzień zrealizowany? A może zrobisz coś więcej? Gotujesz obiad dla rodziny? Dlaczego nie mogłabyś słuchać w tym czasie  francuskich rozmówek ? Bawisz się z dzieckiem? A może jakieś wspólne ćwiczenia? Dziecko modeluje zachowania, uczy się jak dbać o zdrowie a Ty masz piękne ciało.  Jedziesz samochodem – afirmuj.  Nudne szkolenie w pracy? Rozejrzyj się, może poznasz inspirujących ludzi z którymi zrealizujesz swoje cele.  Wykorzystuj czas maksymalnie, łącz aktywności, to daje jeszcze więcej energii i poczucie dużej skuteczności . Nagle doba się wydłuża. 


Nawiąż współpracę z odpowiednimi ludźmi. Marzysz o prowadzeniu szkoleń w jakimś języku, którego jeszcze perfekcyjnie nie znasz?  Znajdź kogoś, kto zna język biegle i nawiąż z nim współpracę, dzięki temu będziesz  mogła już realizować swoje marzenia i przy okazji podszkolisz język.  Masz świetny pomysł na biznes tylko brak Ci kapitału, znajdź inwestora, skorzystaj z Venture Capital albo zbierz pieniądze w rodzinie w zamian za udziały. 


Ucz się od innych. Sukces jest powtarzalny, znajdź osoby, które wiele osiągnęły w interesującej Cię dziedzinie i podglądaj ich, poznaj schemat działania i testuj. Być może zastosowane przez nich metody sprawdza się i u Ciebie, po co tracić czas na popełnianie błędów, które popełnił już ktoś inny. Lepiej wykorzystać ten czas na nowe wyzwania.


Bądź kreatywny.  Szukaj prostszych dróg, nowych rozwiązań. Twoim celem jest podróż dookoła świata? Może zamiast odkładać na nią pieniądze przez długi czas zastanów się nad innymi możliwościami. Moi znajomi marzyli o wspinaczce w Alpach, nie mieli pieniędzy i odpowiedniego sprzętu. Co zrobili? Zaproponowali firmie produkującej sprzęt wspinaczkowy, ze w zamian za sprzęt, zrobią jego test i całość opiszą i udokumentują zdjęciami na stronie www podróży. Jaki był efekt? Znajomi otrzymali świetny sprzęt a firma reklamę.



wtorek, 17 lutego 2015

Potęga Podświadomości _ Czy afirmacje są skuteczne?



W większości poradników dotyczących samorozwoju i osiągania celów stanowią jedną z podstawowych metod pracy. Na czym polegają? Zazwyczaj na powtarzaniu pozytywnych twierdzeń na temat własnej osoby, co ma prowadzić do identyfikacji z ich treścią.

No, ale czy są skuteczne? 

Grupa amerykańskich badaczy przeprowadziła serię eksperymentów, w których sprawdzano skuteczność afirmacji. Szczegółowo badano jak efektywne jest stosowanie afirmacji w przypadku osób o niskiej i wysokiej samoocenie.  W pierwszej części eksperymentu badanych podzielono losowo na 2 grupy: eksperymentalną i kontrolną. Wcześniej wszystkim zmierzono poziom samooceny. Zadaniem uczestników obu grup było zapisywanie swoich aktualnych myśli. Uczestników grupy eksperymentalnej poproszono dodatkowo by co 15 sekund powtarzali w myślach stwierdzenie: „Jestem sympatyczną osobą.” Następnie mierzono nastrój badanych. Jakie były wyniki? Osobom o niskiej samoocenie, powtarzanie pozytywnych afirmacji, pogarszało nastrój, nie miało natomiast wpływu na nastrój osób o wysokiej samoocenie. Kiedy w drugiej części eksperymentu pozwolono uczestnikom na kwestionowanie prawdziwości afirmacji, negatywny nastrój osób o niskiej samoocenie poprawiał się. 

Jakie wyciągnięto wnioski?

Afirmacje są nieskuteczne w przypadku osób o wysoko rozwiniętej cesze [nad którą pracujemy], a są wręcz szkodliwe w przypadku osób o nisko rozwiniętej cesze. Powtarzanie przez osobę pewną siebie „ Jestem pewna siebie” nie ma większego sensu, po co pracować nad cechą, którą ma się dobrze rozwiniętą. Z kolei osoba nieśmiała, lękliwa, powtarzając powyższe stwierdzenie będzie czuć się gorzej ponieważ uświadamiać sobie będzie rozdźwięk pomiędzy tym co jest [ Ja realne] a tym co mogłoby być [ Ja idealne]. To bardzo frustrujące.  

Zatem…czy stosować afirmacje?

Opisany eksperyment z pozoru wydaje się być przeprowadzony prawidłowo. Pamiętajmy jednak, że prawidłowo przeprowadzone badanie [ zgodnie z metodologią badań] powinno dbać nie tylko o należyte postawienie problemu [Czy afirmację są skuteczne?] i przygotowanie metody oraz narzędzia badawczego [ tu zaprojektowany eksperyment] czy odpowiedni dobór grupy badawczej [losowy!], lecz także istotne są założenia jakie przyjmujemy podejmując się badań, paradygmat w obrębie, którego prowadzić będziemy nasze dociekania.
Bardzo charakterystyczne jest współcześnie to, że próbując badać zjawiska natury psychicznej [czy wręcz duchowej], ulotne, nierzadko trudne do obserwacji przyjmuje się pozytywistyczną metodologię badań i tkwiące za nią założenia, że wszystko możemy dostrzec zmysłowo i zbadać, liczyć i mierzyć, powtórzyć w określonych różnymi parametrami warunkach itd. i potem okazuje się, że jeśli takiego zjawiska [np. jasnowidzenia] nie uda się powtórzyć czy wywołać w kontrolowanych warunkach tzn., że… nie istnieje [sic!]. Nie próbuje się natomiast stworzyć innej metodologii badań dostosowanej do badania zjawisk tak subtelnych i delikatnych. 

Co jest więc nie tak z powyższym eksperymentem?

A no to…, że stosowanie afirmacji nie polega na BEZMYŚLNYM, MECHANICZNYM klepaniu twierdzeń na swój temat, tym bardziej nie w sytuacji stresowej [ badanie], gdy jesteśmy oceniani przez innych, pod presją czasu itd.. ponieważ likwiduje to wszystkie ważne i śmiem twierdzić konieczne, do tego by afirmację były skuteczne, czynniki np.. stan relaksu, spokój, bezpieczeństwo itp.

Jak więc prawidłowo stosować afirmacje?

1. NASTAWIENIE. Jeśli z góry zakładasz, że afirmowanie nie ma sensu, nie korzystaj z tej metody.

2. RELAKS. Zadbaj o spokojną, bezpieczna atmosferę, wyciszenie. Powtarzanie afirmacji w sytuacji gdy  jesteśmy mocno zrelaksowani, w trakcie medytacji, gdy mózg pracuje na falach alfa jest najskuteczniejsze, ponieważ świadomy umysł jest wówczas najmniej aktywny a podświadomy najbardziej chłonny. „Senna” świadomość nie podważa wówczas prawdziwości afirmowanych twierdzeń. 

3. PRAWIDŁOWE SFORMUŁOWANIE.  Afirmacje formułuj pozytywnie, w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym. Jeśli w czasie afirmowania odczuwasz dyskomfort, masz poczucie samookłamywania się, to zamiast mówić „Jestem bogaty [ cierpliwym, interesującym rozmówcą itp.] ” powtarzaj „ Z każdą godziną, z każdą minutą staję się coraz bogatszy [ cierpliwy, interesujący itd.] lub „Otwieram się na bogactwo” Tak zbudowane twierdzenia świadomości łatwiej zaakceptować.

4. SYNERGIA. Istotą stosowania afirmacji jest doprowadzenie do stanu spójności pomiędzy tym co wypowiadamy a naszym stanem wewnętrznym. Dla przykładu jeśli pracujemy z afirmacją „Jestem bogaty” to pierwszym krokiem jest odczucie wszystkimi swoimi zmysłami jak to jest być bogatym, jak i co się wówczas myśli, jak czuje, jak zachowuje. Wizja jaką stworzysz ma doprowadzić do takiego odczuwania wewnętrznego jakby zmiana się już dokonała. Wówczas stosowanie afirmacji sformułowanych w czasie teraźniejszym nie wzbudzi wewnętrznej sprzeczności. I przyniesie rewelacyjne efekty.   

5. DZIAŁANIE, nawet symboliczne pomoże utrzymać w umyśle i w emocjach pożądany stan. Wybieraj się do sklepów, które odwiedzałbyś będąc bogatym, noś w portfelu więcej gotówki, wyobrażaj sobie za każdym razem co możesz kupić za te pieniądze itd. 

6. FORMA. Wybierz taką jaka najbardziej Ci pasuje, możesz połączyć kilka dla większego efektu i celem zaangażowania wielu zmysłów. Zapisuj afirmacje, powtarzaj je na głos lub w myślach, przyklej karteczki w różnych miejscach w domu, stwórz obraz na pulpit komputera, nagraj mp3 i je odsłuchuj, rysuj, maluj…

…i realizuj świat o jakim marzysz :)))


środa, 21 stycznia 2015

Potęga Podświadomości ­_ Przykład skutecznej realizacji: Miłość


Jak pisałam tutaj, moje podejście do Potęgi podświadomości było, zwłaszcza na początku drogi, bardzo sceptyczne. Do dziś wiele z książek z tej tematyki jest dla mnie nie do strawienia  z powodu języka, braku spójności, przywoływania „faktów”, które nie mają potwierdzenia w nauce, niczym nie uzasadnionego synkretyzmu itd. 


Sama idea jednak wydawała mi się intrygująca i zachwycająca. Czy to możliwe, że jeśli mocno uwierzę, że coś o czym marzę stało się moim udziałem to, to marzenie rzeczywiście się spełni? I to bez mojego działania? Czy rzeczywiście wystarczy wprawić się  stan wewnętrznego spokoju i błogiego oczekiwania? Bez zastanawiania się „jak”, bo podświadomość sama znajdzie najlepszą drogę do realizacji pragnienia? podsunie najlepsze pomysły itd. 


Pierwsza poważna praca nad sobą i realizacją celu metodami z książki Potęga podświadomości  to był czas liceum, miałam sporo czasu i nic do stracenia… co mi szkodziło spróbować, najwyżej mogło się okazać się, że to totalne bzdury i tyle.

Skąd miałam wiedzieć, że to podświadomość, a nie moje działania w świecie realnym lub przypadek doprowadziły do realizacji celu? Z dwóch powodów:


1. Cel miał być duży, taki, którego bez pomocy opisanych metod [ a tym bardziej przypadku] nie mogłabym osiągnąć bo brakowałoby mi zasobów, możliwości, istniałyby obiektywne przeszkody itp.



2. Zamierzałam skupić się na wykonywaniu opisanych w książce technik i nie działać [ nie rozpoczynać działań, nie zachęcać, prowokować wydarzeń itd.], a jedynie wykorzystywać cudowne okazje jakie miały się pojawiać.



Jakie miałam marzenie? Jak pewnie większość dziewczyn w moim wieku chciałam spotkać chłopaka, w którym mogłabym się szczęśliwie, z wzajemnością zakochać. Postanowiłam „przyciągnąć’ konkretnego mężczyznę. Byłam wtedy w liceum i zakochałam się w swoim nauczycielu - młody, przystojny, zaraz po studiach, tłumy wielbicielek, koleżanki też się w nim podkochiwały... On sympatyczny, serdeczny... zajęty, traktował nas jak uczennice. Spotykał się z pięknymi kobietami, czasem modelkami. Na pierwszy rzut oka... zero szans.

Kiedy go trochę bliżej poznałam na lekcjach to byłam już, w swej egzaltacji przekonana, że to miłość mojego życia. Trudno mi było nawiązać z nim kontakt ze względu na dystans [nauczyciel - uczeń], a dwa on miał mnóstwo znajomych, a mnie trudno było się wkręcić w to hermetyczne towarzystwo, brakowało mi śmiałości i takich społecznych umiejętności. Właściwie nie miałam z nim kontaktu poza formalnym – lekcjami w szkole. Gdy czasem widywałam go na korytarzu, zdarzało się, że zaczepiał moich kolegów i koleżanki pytając co słychać, mnie jednak nigdy.


Czytałam wówczas namiętnie Potęgę podświadomości, był to dla mnie trudny czas ze względu na dojrzewanie i w sumie ta tematyka i wizualizacje to była trochę taka ucieczka od świata. Postanowiłam, że jeśli głęboko uwierzę, że on jest mój, a tylko czekam na zamanifestowanie się tego faktu w rzeczywistości to tak się stanie. Przez dwa lata wizualizowałam sobie codzienne, nawet dwie, trzy godziny wieczorem, siebie i jego razem jako parę, powtarzałam afirmacje, krótkie, treściwe (np; miłość ....i tu imię), pisałam to na kartkach, zapisałam ich setki, rysowałam nas razem. Takich stron zarysowałam tysiące. Prowadziłam z nim wyimaginowane rozmowy... sprawiało mi to ogromną przyjemność, uspokajało, czułam radość oczekiwania, czekałam na te wieczory z afirmacjami... stało się to nieomal moją obsesją. Prawie nikomu o tym nie opowiadałam, nie rozpraszałam energii.

Doszłam do takiego stanu, że gdy widziałam go rozmawiającego, żartującego z innymi to we mnie był taki cudny spokój, nawet kiedy znajoma powiedziała, że się zaręczył to pamiętam moją myśl wówczas: "To nic, nie dojdzie do tego ślubu, spokojnie poczekam, to jeszcze nie nasz czas" i czułam spokój i taką błogą pewność, że będziemy razem. 


Na początku nie obserwowałam nic niezwykłego. Natomiast to co zaczęło się dziać w przedostatniej klasie liceum to było jak jakiś cud, niesamowite zbiegi okoliczności, okazje spadające z nieba, trochę pomagałam szczęściu, wykorzystywałam te sytuacje...  Z pełna odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie inicjowałam działań, nie zaczepiałam go, nie prosiłam o rozmowy i spotkania pod byle pretekstem, nie zapisałam się na zajęcia fakultatywne. Natomiast byłam m.in. zapraszana na imprezy, na których bywał przez ludzi, z którym właściwie nie miałam nic wspólnego i którzy mnie wcześniej nie zauważali, realizowałam z kolegami projekt szkolny do którego nauczyciel  został przez dyrekcję oddelegowany jako opiekun, spotykałam go bardzo często przypadkiem w różnych miejscach, co się wcześniej nie zdarzało [i nie była to kwestia tego, że nie zwracałam na to wcześniej uwagi, bo podobał mi się od 1 klasy i od początku byłam na nim skupiona] i wiele jeszcze innych, które ze względu na duża intymność chciałabym zostawić dla siebie. Wiele razy tchórzyłam, nie korzystałam z okazji, bałam się zwyczajnie, a mimo to podświadomość podsuwała kolejne szanse. 


W tym samym czasie [ jak się później dowiedziałam] zachodziły poważne zmiany i w jego życiu.  Dużo by było pisania o szczegółach,  więc skupię się tylko na tym, że rzeczywiście jakiś czas potem te wspomniane wcześniej zaręczyny zostały zerwane, potem spotykał się z inną kobietą, ale zupełnie byli niedopasowani charakterami i  ten związek również się rozpadł. To był też mój ostatni rok w liceum i matura...zaczęliśmy się spotykać mniej więcej w tym czasie. Dziś jesteśmy już ładnych parę lat małżeństwem i to najszczęśliwsze lata mojego życia:). 





Uważam się za osobę krytyczna i sceptyczną, z ogromnym dystansem podchodzę to tego typu zjawisk, nie dlatego, że uważam, że to bzdury bo większość z trudnych do wyjaśnienia dziś w nauce zjawisk zapewne znajdzie swoje rozwiązanie kiedyś…,  tylko dlatego, że niezwykle łatwo jest spotkać naciągaczy i mitomanów gdy zaczynamy się zajmować tą problematyką albo przynajmniej natrafiamy na [jak to pięknie nazwała znajoma] ezo-bełkot. Wielokrotnie stosowałam te metody również w innych obszarach życia i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć - to działa! 

Nie do końca jestem w stanie wyjaśnić mechanizm i choć przez ostatnie lata  wzbogaciłam swoją wiedzę o liczne hipotezy, badania i teorie z zakresu fizyki, psychologii, medycyny i biologii, to jednak wciąż pozostaje wiele pytań, o to jak to się dzieje, że to działa? Część z nich postaram się tutaj przedstawić.  Nie ma moim zdaniem granic, to co się działo nie było tylko efektem wyłącznie mojego działania w świecie fizycznym. Ilość ‘przypadków’, ‘zbiegów okoliczności’, „szans” przekraczała normy statystyczne:) Miarą prawdy jest skuteczność, nie do końca wiem jak działają współczesne nowoczesne technologie, nigdy nie widziałam prądu…ale z wszystkiego tego korzystam  podobnie jest z siłą podświadomości;)